sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 10



Doszliśmy na molo w bardzo miłej atmosferze. Cały czas rozmawiając i śmiejąc się serdecznie. Najpierw jednak trudno było nam nawiązać rozmowę. Nawet wymienić kilka zdań między sobą. Po przyjściu zeszliśmy na plażę i usiedliśmy między jakimiś kamieniami.
- I jak ci  się podoba? – zapytał po chwili.
- Chciałabym tu mieszkać. – patrzyłam na fale, które obijały brzeg. – Jest tu cicho i spokojnie. – nie odrywałam wzroku od wielkiej tafli wody, która rozciągała się przed nami.
- Rzeczywiście urocze miejsce. – uśmiechnął się.
- Uroczy to ty jesteś. – palnęłam bez namysłu.
- Co? – popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
- Co? Czy ja coś mówiłam. – próbowałam się jakoś z tego usprawiedliwić. Głupia! Najpierw pomyśl zanim coś powiesz.
- To było miłe. – złapał mnie za rękę. – Ale to chyba ja powinienem komplementować. – gdybym mogła to zapadłabym się pod ziemie. Jak ja mogłam mu powiedzieć coś takiego. Czułam, że jestem cała czerwona. Patrzyłam się na nasze nogi. Tylko nie podnoś głowy do góry. Puścił moją rękę i usiadł naprzeciwko mnie. Złapał moją głowę w te swoje wielkie ręce i popatrzył prosto w oczy. – A myślałem, że to ja jestem nieśmiały. – uśmiechnął się. – Przecież nic się nie stało. Chodźmy już, bo robi się późno. – podał mi swoją rękę. Wstałam i otrzepałam się z piasku. Popatrzyłam na Piotrka, który bacznie przyglądał się moim czynnością.
- Coś nie tak? – spytałam.
- Wszystko w porządku. – uśmiechnął się. – Myślę, że dzięki tobie w końcu się zmienię, ale na dobre.
- Dlaczego tak myślisz?
- Ja to wiem. – złapał mnie za rękę. – Chodźmy już jest ciemno. Pewnie się o ciebie martwią.
- Dziękuję. – przystanęłam i przytuliłam się do niego.
- To ja powinienem dziękować tobie. Po rozstaniu z Olą myślałem, że już nie znajdę takiej wyjątkowej osoby jak ona. Okazało się, że wcale nie była taka idealna. Znalazła się osoba, która jest jeszcze bardziej wyjątkowa. Jesteś nią ty. – uśmiechnął się. – Wiem, że nie jestem idealny, ale czy chciałabyś się ze mną jeszcze kiedyś zobaczyć? – popatrzyłam do góry mając już mokre od łez policzki. – Nie płacz.
- Dziękuję! – znowu się do niego przytuliłam.
- Za co?
- Za to, że jesteś. Tylko tyle jest mi potrzebne do szczęścia. – podniósł moją brodę do góry i popatrzył mi w oczy.
- Lubię patrzeć w twoje oczy. Są takie śliczne. – pocałował mnie w czoło. – Chodźmy już. – objął mnie w pasie. To już chyba było to na co się czeka całe życie. Na tą miłość, na idealnego partnera. Piotrek jest nim. Jest w każdym centymetrze idealny.
- Zawsze mnie dziwiło jedno. – popatrzyłam na niego.
- Hmm?
- Jak ty się odnajdywałeś w tych wszystkich swoich szalonych fankach, skoro jesteś taki nieśmiały?
- Byłem z Olą. Nie obchodziły mnie one, potem w sumie też nie. Nie widziałem tam tej jedynej. Im chodziło tylko o to, że jestem siatkarzem i tyle. – skończył swój monolog.
- Mogę się o coś spytać? – powiedziałam to dosyć nieśmiało.
- Oczywiście. – uśmiechnął się.
- Dlaczego już z nią nie jesteś? – patrzyłam na chodnik.
- Bo okazało się, że ona zalicza się do tych dziewczyn, które obchodzi tylko jedno. Pieniądze. Będąc ze mną mogła kupować sobie co chciała. To ja już się tak pytamy to ja też mam pytanie. – popatrzyłam do góry. Zarumienił się.
- Czy pan się rumieni? – uśmiechnęłam się serdecznie.
- Może… - spojrzał na mnie.
- No pytaj! – zachęcałam. – O co chodzi?
- Bo ja nie wiem czy powinienem. – to zawsze będzie ten sam nieśmiały Pit. Nie da się go zmienić całkowicie. To dobrze.
- Chodzi ci o Huberta?
- Po części.
- Po części?
- No tak, bo to. No bo on i ty, no wiesz. – zaczął się jąkać.
- Chodzi ci o to czy z nim spałam? – popatrzył na mnie trochę dziwnie. – No co? O to chodzi.
- Ja bym nie użył takiego słowa. – oburzył się.
- To już wiem, dlaczego Krzysiek bierze cię do pokazywania jak gra się w najlepszym programie o  siatkówce.
- To powiesz mi? – zagadnął nieśmiało.
- Jestem dziewicą mój drogi. – oczy to mu mało z orbit nie wyleciały jak mu o tym powiedziałam. Czy w dzisiejszym świecie jest to aż tak dziwne, że dziewczyna w moim wieku nie uprawiała jeszcze sexu? Ten świat schodzi na psy. – Zaskoczony?
- Troszeczkę. – zmieszał się.
- Tak myślałam. – i ta nieznośna cisza. Chciałam coś powiedzieć, ale wszystkie słowa teraz stały się mało ważne. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, a tak chciałam usłyszeć jego głos. Zobaczyć jego uśmiech po tym jak coś powiem. Popatrzeć w te jego cholernie piękne oczy. Nie wiedziałam jak to zrobić, co powiedzieć.
- To co kiedy się jeszcze zobaczymy? – popatrzył na mnie.
- Jak najszybciej. – popatrzyłam mu w oczy i po policzkach poleciały łzy. Przytulił mnie do siebie bez słowa. Staliśmy tak dobre 10 minut.
- Przecież jeszcze mnie zobaczysz. – uśmiechnął się.
- Ale… - czy on mnie pocałował? Tak! Jejku. Jakie to miłe uczucie, całować kogoś na kim naprawdę ci zależy.
- Przepraszam. – oderwał się.
- Nie masz za co. Powinnam nawet  podziękować. Wiesz w końcu poczułam, że komuś na mnie zależy, że nie jestem sama. – popatrzyłam na niego. Jego oczy były zaszklone.
- Będę tak cholernie tęsknił. – w końcu wybuchł.
- Ja też. Chodźmy już. – złapałam go za rękę. Jak doszliśmy do hotelu było grubo po 11. Jak na dżentelmena przystało Pit odprowadził mnie pod drzwi mojego mieszkania, by tam się ze mną jeszcze raz pożegnać. Przytulił mnie, wypłakał się w ramię, wziął numer telefonu, znowu przytulił i poszedł w stronę swojego pokoju.
-----------------------------------------------------------------------------
 Coś słabo czytacie :/ smutno mi :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz