niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 7



Ja to mam szczęście. Westchnęłam i opadłam cała zapłakana na łóżko. W sumie to po co mam płakać? Przecież byłam przygotowana na to, że jak wyjadę to nigdy więcej go nie zobaczę, a jednak chyba przez ten krótki, bardzo krótki okres przywiązałam się do niego. Dobra Natalia ogarnij się. Spakujemy się, wyjedziemy jutro i zapomnimy o cudownym Kubiaczku. Szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam zbierać rzeczy porozrzucane po całym mieszkaniu. Gdy już wszystko leżało blisko walizki, zaczęłam je układać do mojej pięknej różowej tak różowej walizki. Dlaczego różowa? Stwierdziłam, że takiej nikt nie ukradnie. Siedziałam tak sobie grzecznie, aż tu nagle do pokoju wpadł Pałka.
- Pakujesz się? – spytał zdezorientowany.
- Tak. Jutro jadę do domu. – uśmiechnęłam się. Nie chciałam mu pokazać, że jest ze mną źle.
- Tak szybko? – drążył temat.
- To nie wiedziałeś? Tak miałam zaplanowane od początku. – nie miałam siły uśmiechać się sztucznie. – Szymon?
- Tak?
- Będę tęsknić. – i jednak nie pokazałam mu, że jestem silna. Znowu ryczałam jak mała dziewczynka.
- Ej, nie płacz. – przytulił się do mnie, a raczej ja do niego. – Przecież będziemy się widywać, tak?
- Niby tak w końcu studiuję w Rzeszowie, ale i tak będzie mi smutno. Sama w Rzeszowie. I jeszcze nie będę widywała Mariusza.
- Nie będziesz sama. Masz mnie. A Mariusz zawsze może przyjechać z wizytą. – uśmiechnął się.
- Dziękuję. – popatrzyłam w górę.
- Za co?
- Za to, że jesteś przy mnie. – przytulił mnie jeszcze mocniej i zaczął gładzić moje włosy. – Dobra koniec tych czułości. – odepchnęłam go lekko i otarłam mokre od łez policzki. – Muszę się spakować.
- Pomóc ci? – dlaczego to z nim nie umówiłam się na kolację albo coś. Jest przecież taki słodki. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jasne. – usiadł koło mnie i siłował się ze złożeniem mojej bluzki. Przecież mu się nie podobam, jeśli bym mu się podobała to nie namawiał by mnie na spotkanie z Michałem. Spojrzałam na niego.
- Co? – on też zwrócił swój wzrok na mnie.
- Nie nic. – uśmiechnęłam się. – Po prostu myślę nad czymś.
- Mi możesz powiedzieć.
- Nie jestem pewna czy chcę żebyś to wiedział. – spuściłam głowę, ale zaraz jego wielkie i ciepłe dłonie podniosły ją do góry.
- No mów. – uśmiechnął się na zachętę.
- Czemu namawiałeś mnie na spotkanie z Michałem? – spytałam usiłując uniknąć kontaktu wzrokowego. Jego ręce opadły i zatrzymały się na moich.
- Chciałem żebyś była szczęśliwa z nim. Przecież jest idealny jak dla ciebie. – znowu spuściłam głowę.
- No właśnie nie jest. – odpowiedziałam łamiącym głosem.
- Coś się stało?
- Monika się stała. On… - nie mogłam dokończyć. – On chyba do niej wrócił. – zaczęłam płakać i przytuliłam się do niego. – Czy ze mną jest coś nie tak? Czy jestem jakaś inna?
- Nie!
- To dlaczego nie mogę choć raz być szczęśliwa! – wykrzyczałam. – Dlaczego?
- Może trafiałaś na niewłaściwe osoby.
- Tyle, że chyba idealnej jak dla mnie to nie ma.
- Nie musi być idealna.
- A co musi? – popatrzyłam na niego.
- Musi cię kochać. – uśmiechnęłam się. Tak chyba ma rację tylko, że takiego faceta to chyba nie ma. Może zostanę lesbijką. Potrząsnęłam głową, to jednak zły pomysł, a może Mariusz? Nie on jest dobrym przyjacielem tak samo jak Szymon. Może Bartek, ale znowu nie mogłabym z nim być przecież on jedzie do Włoch, a zresztą nie chciałabym popsuć nic między nim, a Kubiakiem, oczywiście chodzi tu tylko o przyjaźń. – Nad czym tak znowu myślisz? – spytał wkładając moje spodenki do walizki.
- Nad tym facetem, który ma mnie kochać. Chyba będę musiała długo czekać. – westchnęłam.
- Ale dla czegoś takiego warto. – popatrzył na mnie. – Ty już chyba zresztą nie musisz.
- Jak to?
- Znam kogoś takiego kto po prostu szaleję za tobą. – uśmiechnął się.
- Szkoda, że ja nie.
- Oj znasz go.
- Znowu bawisz się w swata? – zmierzyłam go wzrokiem.
- A tak! – wrzasnął. – Co powiesz na Kurka? – uniósł brew.
- No wiesz nie powiem, że nie jest przystojny, ale czy nie zepsułabym przyjaźni między nim, a Michałem?
- Przecież Michał już wybrał i woli Monikę, tak? – kiwnęłam głową. – Więc ja nie widzę przeszkody.
- Ja widzę.
- Jaką?
- Czy on nie jedzie przypadkiem do Włoch?
- Pojedziesz z nim w czym problem?
- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Chcę zostać tu w Polsce.
- Ja tu się staram pomóc, a ty mi, że nie chcesz. – westchnął. – Wybredna jesteś. – uśmiechnął się.
- Dzięki. – warknęłam.
- To co powiesz na Pita? Mieszkać będzie na miejscu, w Rzeszowie. Nie będziesz musiała wyjeżdżać z Polski, a co najlepsze będziesz go mogła widywać codziennie, aż ci zbrzydnie.
- Z tym to masz rację, ale czy ja mu się podobam oto jest pytanie. Jest przecież taki nieśmiały, nie powie mi tego.
- Zawsze musisz mieć jakieś ale?
- Tak! – wypięłam dumnie pierś. – Musisz się przyzwyczaić, jestem kobietą.
- Trudno nie zauważyć. – pokazał mi język, a ja walnęłam go lekko w rękę. Jest mi z nim naprawdę cudownie.
- Szymon?
- Hmm? – mruknął coś pod nosem.
- Bo czy ja, a dobra nie ważne. – machnęłam ręką.
- Ważne, ważne mów.
- Czy ja ci się podobam? – spytałam nieśmiało.
- Co to za pytanie? – popatrzył na mnie.
- Tak chciałam po prostu wiedzieć. – spuściłam głowę.
- O co chodzi? – przytulił mnie.
- Nie wiem. Sama siebie już nie rozumiem. Może rzeczywiście pójdę do Nowakowskiego. W końcu wiszę mu kawę. – powiedziałam na jednym wydechu.
- O! A co to on robił, że mu kawę wisisz?
- Oddał mi mój portfel. – uśmiechnęłam się.
- No to trzeba się chłopakowi odwdzięczyć! – krzyknął.
- Tak, rzeczywiście. Tylko nie wiem gdzie on mieszka.
- Jejku jakie ty masz problemy. – wywrócił oczami. – Ja zaraz wszystko załatwię. – uśmiechnął się i wyszedł. Nie zostało mi nic innego jak na niego czekać. Zaczęłam wkładać następne rzeczy do walizki.




Oczami Szymona.

Było bardzo blisko od tego, by się dowiedziała, że mi się podoba. Co jej przyszło do głowy, żeby się mnie pytać o takie rzeczy. Chyba zacząłem panikować, ale jest już dobrze. Nic nie wie i może żyć dalej. Tylko co będzie w Rzeszowie? Tak przecież będzie Nowakowski. Westchnąłem. Ja to jednak jestem pusty miałem taką szansę i jej nie powiedziałem nic. Może to i lepiej. Tak to zdecydowanie lepiej, musi być z Pitem. Ja już się o to postaram. Dotarłem do pokoju Michała, no w sumie to nie wiedziałem gdzie iść, żeby się cokolwiek dowiedzieć. Zapukałem dosyć lekko i zaraz drzwi zostały otworzone.
- Szymon? Co ty tutaj robisz?
- Miłe powitanie, dzięki. – uśmiechnąłem się na siłę.
- Szukasz Mariusza?
- Właściwie to nie. – dziwne, cały czas jak ze mną rozmawiał to głowę miał spuszczoną. – Chciałem się dowiedzieć w jakim pokoju mieszka Piotrek.
- Nowakowski? Po co ci to? – tak! Podniósł głowę. O! trochę się mu dostało. Niezłą śliwę ma pod okiem. Ciekawe czy to sprawka Mariusza. Znając życie to pewnie się wkurzył jak go zobaczył z Moniką. No ja pewnie też bym nie wytrzymał.
- To już nie mogę wiedzieć? – trochę się uśmiechnąłem.
- Dzięki. Wiem jak wyglądam, ale zasłużyłem na to. – mruknął pod nosem.
- Z grzeczności nie zaprzeczę, sam chętnie bym cię obił, ale wydaję mi się, że już ci wystarczy. To co dowiem się czy, nie?
- Koniec korytarza. – wskazał ręką. – Pokój 66.
- Dzięki. – odpowiedziałem i wróciłem do swojego pokoju.
--------------------------------------------------------------------------------------
No i kolejny za nami :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz