piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 9



Jejku jaki on jest słodki. Nie znałam jeszcze takiego chłopaka, który jest taki nieśmiały. Jest taki wyjątkowy i inny. Ale tak samo myślałam o Michale i jak wyszło? Może z nim będzie inaczej. Tak wmawiaj sobie to Natalia, wmawiaj. Ale spróbować zawsze można.
- To co dzisiaj? – zapytałam po dłuższej chwili.
- Czemu, nie? – uśmiechnął się.
– To której?
- Ja mogę nawet teraz. – widelcem dziubał ziemniaki. Czy ja jestem taka straszna? Nie może popatrzeć  mi się nawet w oczy?
- To jak zjemy to pójdziemy na miasto. Co ty na to? – no popatrz na mnie w końcu. Nie widziałam jeszcze jego oczu.
- Dobrze. – TAK! Popatrzył na mnie w końcu i uśmiechnął się słodko. No dobra wcześniej też się patrzył, ale nasze spojrzenia się nie spotykały. Jejku! Zarumienił się, ja normalnie nie wytrzymam, dlaczego on musi być taki słodki? Chciałam jak najszybciej zjeść ten obiad i już wyjść na tą kawę.
- To co idziemy? – Piotrek popatrzył na mnie jak by jakiegoś ducha zobaczył. – Coś nie tak?
- Nie nic, po prostu myślałem, że pójdziesz do pokoju jeszcze czy coś. – zmieszał się.
- Nie jestem typem modnisi. – uśmiechnęłam się.
- To chodźmy. – wyszliśmy z jadalni i nastała taka niezręczna cisza. - A tak w ogóle to gdzie idziemy? – zaczął rozglądać się po okolicy jak już opuściliśmy hotel.
- Właściwie to nie wiem. Nie znam dobrze Gdańska. Przejdziemy się po okolicy może znajdziemy jakąś kawiarnie. – uśmiechnęłam się.
- Ja znam jedno bardzo ciekawe miejsce. – powiedział jak zawsze lampiąc się w podłogę, nie wiem co w niej takiego ciekawego.
- Tak, więc prowadź. – wrzasnęłam i poczłapałam za nim. – Jejku jak ty szybko chodzisz. – powiedziałam po chwili zadyszana.
- A przepraszam. – uśmiechnął się do mnie. Rozumiecie to uśmiechnął się, no to u mnie też pojawił się banan na twarzy. – Zapomniałem, że jesteś niższa.
- Bardzo śmieszne, naprawdę. – odburknęłam.
- Ale ja nie chciałem cię obrazić. – zaczął się tłumaczyć. – Przepraszam.
- No dobrze, wybaczam ci. To gdzie tak właściwie idziemy?
- Zobaczysz. – uśmiechnął się tajemniczo. Czy on nie zrobił się trochę śmielszy? Nie sądzicie? Czy ja już go tak zmieniłam? – Słyszałem, że jutro wyjeżdżasz. – a tutaj już zapytał mnie znowu nieśmiało. Westchnęłam dosyć głośno.
- Niestety. – teraz to ja patrzyłam na ten ciekawy chodnik, po którym właśnie stąpaliśmy.
- Niestety. – powtórzył po mnie. – Czy myślisz, że coś dzieję się przypadkowo, czy jednak nie wierzysz w coś takiego?
- Przypadek? Zawsze staramy się mu pomóc, nie uważasz? Wszystko dzieję się za naszą sprawą.
- Tak, chyba masz rację. Ale jak mu pomóc?
- Tego sam musisz się dowiedzieć. Nie znam na to pytanie odpowiedzi. – uśmiechnęłam się. Nastała krótka cisza.
- Gdzie idziesz na studia? – więc tak chcesz mu pomóc?
- Do Rzeszowa. – popatrzyłam na niego. Humor mu się wyraźnie poprawił.
- Czemu akurat tam?
- Bo dostałam propozycję grania w Rzeszowie, więc bez zastanowienia się zgodziłam. I tak wyszło, że studiować będę tam.
- To będziesz przychodziła do mnie. – uśmiechnął się.
- Co? – jak do niego? Co? Po co? Na co? Co mu się stało? Natalia ty głupia jesteś! Przecież nie może chodzić o nic dziwnego. Skarciłam się. Przecież on jest taki nieśmiały. Spokojnie poczekaj na odpowiedź.
- No, bo mówiłaś, że nie potrafisz gotować. To skoro będziesz mieszkała w Rzeszowie to mogę dla ciebie gotować. – odpowiedział speszony.
- Dziękuję. To miłe. Rzeczywiście jestem w tym kiepska. Mama się śmieję, że dlatego nie znajdę sobie chłopaka. – uśmiechnęłam się. Mój telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu widniał napis „ PATKA <3”. – Słucham? – odebrałam od razu.
- Jestem w Gdańsku!!! – krzyknęła mi do ucha.
- Jednak przyjechałaś na wakacje?
- Tak! Wbijaj do mnie! I to już! Rox i Domi chcą cię zobaczyć. CZEŚĆ NATSON!!! – Krzyknęły do telefonu.
- Cześć! – odpowiedziałam. – Patuś ja teraz za bardzo to nie mogę.
- To my wpadniemy do ciebie.
- Tyle, że nie jestem teraz w hotelu.
- Pff… Mam w telefonie „ Sprawdź gdzie są twoim znajomi” czy coś w tym stylu. Zaraz cię namierzymy. Pa.
- Zajebiście. – mruknęłam pod nosem i schowałam telefon to kieszeni.
- Coś się stało? – popatrzył na mnie.
- Nie nic. – uśmiechnęłam się. – Tylko możemy nie być sami.
- Już zauważyłaś, że Kurek idzie za nami?
- Co? – obejrzałam się za siebie. – Nie chodziło mi o niego. Dzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, że mnie znajdzie. Jak mrocznie to zabrzmiało. – zaśmiałam się.
- To poznajmy ich ze sobą i zostawmy. – nachylił się nade mną i szepnął mi to do ucha. Nie powiem serce to zaczęło mi tak bić, że jakby mogło to wyrwałoby mi się z piersi.
- Dobry pomysł. – przytaknęłam.
- Wiem. – wyszczerzył się. – O! Już jesteśmy. – krzyknął uradowany. – Panie przodem. – uśmiechnął się otwierając mi drzwi.
- Dziękuję. – jejku tu jest prześlicznie. Dlaczego nie powiedziałam tego na głos? – Jejku tu jest prześlicznie. – popatrzyłam na niego.
- Mówiłem, że znam fantastyczne miejsce. – patrząc na to wszystko stwierdziłam, że tu nie pasuję. Jak usiedliśmy i popatrzyłam w kartę dań to cyferki mnie przeraziły. Dobrze, że przyszliśmy tylko na kawę.  
- Chcesz może jeszcze jakieś ciasto? – zapytał nie odrywając głowy od menu.
- Sama kawa zdecydowanie mi wystarczy. – uśmiechnęłam się do niego.
- A ja to bym se wziął ciasto. – rozmarzył się Bartek.
- Yyyy… - taka była moja reakcja na jego przybycie. Jakby nigdy nic usiadł sobie z nami i zaczął przeglądać moją kartę.
- Cześć Natalia! – usłyszałam głos Patrycji. Chyba nie poznała dwóch panów siedzących razem ze mną przy stoliku.
- Hej! – wstałam i przytuliłam się do niej. – A gdzie Dominika i Roxana?
- Zostały w domu! – nachyliła się nade mną. – Bo wiesz przyszli do nich chłopaki. – szepnęła mi do ucha i zaczęła się śmiać. – Także nie chciałam przeszkadzać, bo tak nie wypada. – popatrzyła na chłopaków.
- A tak! To jest Piotrek i Bartek. – uśmiechnęłam się. – A to Patrycja. – ustąpiłam miejsca Patce obok Bartka, a ja usiadłam obok Piotrusia. Mieliśmy tylko dwa menu, niechętnie Nowakowski się swoim ze mną podzielił. Od czasu do czasu spoglądaliśmy na Patrycje i Bartka.
- Ej może zostawimy ich już samych? – szepnął mi do ucha Pit.
- Myślisz, że już się wystarczająco dobrze poznali?
- Nie zauważą nawet jak wyjdziemy. Mówię ci.
- To chodźmy. – wzięłam go za rękę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale chyba mu się spodobało, bo odwzajemnił uścisk. Miał rację! Nikt nie zauważył, że wyszliśmy, ale na wszelki wypadek zaczęliśmy biec.
- Szybciej! – krzyczał Piotrek, który był przede mną o dobre kilka metrów, ta kilka… KILKANAŚCIE!
- Człowieku ja nie mam takiej kondycji. A szczególnie teraz! Nie dawno jadłam obiad! – próbowałam się jakoś usprawiedliwić.
- To żadna wymówka!
- Nie ma bata już nie biegnę. – tupnęłam nóżką. Zaczęłam iść powoli nie zwracając na nic uwagi. I patrząc pod nogi, by tylko nie zobaczyć co zrobił Nowakowski. Okazało się, że szedł w moją stronę i w tej samej linii co ja, a co za tym idzie nie patrząc gdzie idę weszłam w niego. – Ała!!! Zrobiłeś to specjalnie.
- Może. – popatrzyłam do góry i ujrzałam jego piękny uśmiech. Obeszłam go i poczłapałam dalej. – Ej no! – krzyknął za mną. A ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Idziesz czy nie?!
- Już! – podbiegł do mnie i koślawo próbował złapać mnie za rękę. O nie Piotrusiu tak nie będzie. Musisz jeszcze chwilę poczekać. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się, on także spojrzał na mnie.
- To gdzie idziemy? – zaplotłam ręce za plecami.
- Może na molo?
- Dla mnie spoko. – teraz będzie coś w stylu romantyczna randka po molo. Nieźle to sobie wymyślił muszę przyznać.
---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą przerwę, ale te ciepłe dni trzeba było wykorzystać :D już dziś kolejny mecz! kto się nie może doczekać? damy radę! miłego czytania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz