Szliśmy powoli, bo przecież
się nie paliło. Miałam tylko nadzieję, że Hubert cały czas o mnie myśli.
Dlaczego? W sumie to samo nie wiem. Może chciałam, żeby przemyślał to co
zrobił, żeby przypomniał sobie słowa Mariusza o tym, że już nigdy mnie nie
odzyska. Chyba w głębi serca jednak chciałam do niego wrócić, ale po co?
- Ej doszliśmy! – krzyknął
uradowany Marcyniak.
- Czy mi się wydaję czy on
krzyczy jak mała dziewczynka? – szturchnęłam Szymka, po dziwnym odgłosie
wydanym przez poszkodowanego Mariusza. Skacząc z radości walnął nogą w słupa,
ja tam nie wiem co go zabolało, no ale cóż skoro zaczął piszczeć i tarzać się
po chodniku coś musiało się stać, chciałam do niego podbiec, ale zatrzymał mnie
Pałka.
- Nie warto. – uśmiechnął
się. – Lepiej udawaj, że go nie znasz. Zaraz wstanie i zacznie biec za nami. Ja
tam go znam. – zostało mi go tylko posłuchać, rzeczywiście zanim doszliśmy do
pasów, by przejść na drugą stronę on już biegł i krzyczał coś za nami.
Staraliśmy się go ignorować, ale ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Zachowywał się jak duże dziecko. Chyba zaczynałam się do nich przywiązywać. Nie
chciałam tego, bo potem rozstanie bardzo by bolało, ale oni mieli coś w sobie.
Nie dało się ich nie kochać.
- E paczta jaka kolejkaaaaaa?
– otworzył buzię Marcyniak.
- Pamiętaj! Udawaj, że go nie
znasz. – wyszeptał mi do ucha jego kolega. Uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam
iść do kasy z biletami wstępu. – Kup 3!
- Dobry wieczór! Ile biletów?
– powiedział mężczyzna, który bacznie mi się przyglądał.
- 3 poproszę. – uśmiechnęłam
się.
- Proszę bardzo i miłej
zabawy.
- Dziękuję. – zaczęłam do
nich machać żeby podeszli. Dałam im bilety, które po chwili były już w rękach
ochroniarza.
- Widać, że gościu na
sterydach ciśnie! – odezwał się któryś z chłopaków za mną, nie mogę dokładnie
powiedzieć, który to był, bo w środku było bardzo głośno i ledwo co słyszałam
cokolwiek.
- Idziemy do baru! –
zarządził ‘młody’.
- Te nie szalej tak, ja
jestem najstarszy i ja zarządzam, jasne? – popatrzył na nas jak na małolatów.
- Tak jest! – wrzasnęliśmy
razem.
- Idziemy do baru! –
krzyknął.
- Jesteś taki oryginalny. –
wywrócił oczami jego przyjaciel.
- Bądź miły. – szepnęłam.
- No już mnie tak nie
komplementuj, bo Se pomyślą, że gejami jesteśmy!
- A nie? – włączyłam się w
dyskusję.
- Nie – odpowiedzieli
równocześnie.
- Właśnie widzę. – wystawiłam
im język.
- Te młoda nie podskakuj! –
wypiął się Szymon.
- Tak się składa, że nie
wiesz czy jestem od ciebie młodsza czy starsza. – uśmiechnęłam się
złowieszczo.
- No to kiedy masz urodziny?
– kontynuowaliśmy rozmowę.
- Jak ci powiem to ty możesz
powiedzieć, że masz wcześniej! – krzyknęłam.
- A Mariusz wie?
- Nie.
- Ale moje zna.
- Kto wie czy pamięta, popatrz tylko na niego.
– i nasze oczy powędrowały na Mariusza siedzącego przy barze i pijącego soczek
pomarańczowy choć może to był jednak drink.
Właśnie teraz bawił się parasolką i dłubał nią między zębami.
- Rzeczywiście nie ma co na
niego liczyć. No dobra to powiedzmy równocześnie.
- 2 maja , 11 maja!!!
- HAHAHAHAHHHAHA! Jestem
starsza. – pokazałam mu język.
- Pff… Co to jest 9 dni. –
wywrócił oczami. – Lepiej sprawdźmy to w inny sposób.
- Ale co ty chcesz sprawdzać?
- A co boisz się?
- Ja? Oczywiście, że nie.
- No to na początek może się
ze mną napijesz? – uśmiechnął się szarmancko.
- Chętnie. – złapałam go pod
rękę i poszliśmy pod bar.
- Poproszę 2 drinki. –
uśmiechnął się zalotnie do barmanki i zwrócił się do mnie. – Zaczniemy
spokojnie.
- Ja nie chcę nic mówić, ale
chyba zgubiliśmy Mariusza. – zaczęłam rozglądać się po całej dyskotece, ale
przepadł.
- E, o niego się nie martw,
jak coś wypił to znając życie teraz tańczy. Proszę bardzo drink dla pani. –
podał mi moją szklankę.
- No to co kto szybciej
wypiję czy co?
- Mówiłem przecież, że
zaczynamy spokojnie, pij normalnie.
- No dobra, już się tak nie
denerwuj, bo złość piękności szkodzi, chociaż tobie to już nic nie zaszkodzi.
- Ej to były nie ładne. –
spuścił głowę. – Za karę masz się ze mną o coś założyć.
- Już się boję, ale dawaj!
- Widzisz tego kolesia o tam.
– wskazał palcem.
- Czy to nie jest przypadkiem
Piotrek Nowakowski?
- No tak, a twoim zadaniem
będzie go wyciągnąć do tańca.
- Co? – wydarłam się chyba
zbyt głośno, ściszyłam więc głos. – Przecież on jest taki nie śmiały.
- Dlatego przegrasz i mi
postawisz kolejkę, okey?
- Żebyś się nie zdziwił. –
dopiłam szybko swojego drinka, jakbyście widzieli minę Szymona chyba byście
padli. – Dobrze wyglądam?
- Pięknie! – wrzasnął.
- To idę. Przygotuj
pieniądze.
- Nie nastawiaj się na to, że
wygrasz. – podeszłam do stolika gdzie koczowali siatkarze.
- Czy mogłabym któregoś z
panów poprosić do tańca? – popatrzyłam na Pita, który nerwowo wkładał i
wyciągał rureczkę ze szklanki.
Oczami Piotrka
Ja chyba śnię, czy to nie ta
dziewczyna co ją spotkaliśmy w kawiarni, jaki fart i to jeszcze sama do nas
podeszła. Ta tylko co ja mogę zrobić, pewnie nie przyszła do mnie, taki
ciamajda.
- Ja z chęcią zatańczę! –
wyrwał się Bartek.
- Nie chodziło mi o ciebie. –
uśmiechnęła się lekko i spojrzała nieśmiało na mnie. – Chciałabym raczej
poprosić pana. – nie wierzę czy ona właśnie poprosiła mnie do tańca. Piotrek
idioto odpowiedź coś!
- Yyy, ja yyy… - nie no nie o
takie coś mi chodziło.
- No nie daj się prosić. –
nalegała.
- No Piotruś idź! – krzyczał
Igła. Złapała mnie za rękę i wyciągnęła na parkiet.
- Nie ma się co denerwować.
Na pewno świetnie pan tańczy. – uśmiechnęła się.
- Ja, bo to nie o to chodzi.
- Więc o co? – no i co ja mam
jej powiedzieć, że jest ładna i się wstydzę. No nie wyśmieję mnie. – Boi się
mnie pan. – złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie, byłem koło niej tak
blisko, a jednak daleko.
- No, bo ten. – uśmiechnęła
się. Wiedziałem, że mnie wyśmieje, ale ja jeszcze nic nie powiedziałem.
- Słodko pan wygląda jak się
jąka. – to o to jej chodziło, może
jednak się z nią dogadam. – Trochę wolniejsza piosenka, da pan radę? – wziąłem
głęboki oddech i przytuliłem do niej, chyba mnie pojebało, ale jednak byłem z
siebie cholernie dumny.
Oczami Natalii
Rzeczywiście jest nieśmiały, ale żeby aż tak? Ale udało
się tańczę z nim, Szymuś wisi mi kolejkę. Świetnie mi się z nim tańczyło
szczególnie tą wolną piosenkę.
- Tak w ogóle to jestem
Piotrek. – zaczął nieśmiało.
- Tak wiem jestem wielką
kibicką siatkówki! Jest takie słowo? – uśmiechnęłam się, a
piosenka się skończyła. –
Dziękuję za taniec.
- Poczekaj! – złapał mnie za
rękę. – Nie wyjawiłaś mi swojego imienia. – widziałam, jak się zarumienił, to
było takie słodkie.
- Natalia. – uśmiechnęłam się
i pobiegłam w stronę Szymona.
- Stawiasz mi kolejkę! –
wrzasnęłam uradowana.
- Proszę pani. – powiedziała
do mnie barmanka.
- Tak?
- Drink dla pani od tamtego
pana. – wskazała na Kurka. No tak przecież podrywał mnie w kawiarni, widzę ciąg
dalszy.
- Ej zaczynam się robić
zazdrosny. – powiedział naburmuszony Pałka.
- O co? – spytałam zdziwiona.
- No popatrz, tobie stawiają
drinki, a mi nie. – zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę chciałbyś dostać
drinka od Bartosza Kurka? – spojrzałam na niego siorbiąc owego cennego drinka.
- No tak. Czy to takie
dziwne? – popatrzył na mnie z wyrzutem.
- No, bo podobno nie jesteś
gejem.
- A, bo ty nic nie rozumiesz.
– machnął ręką.
- No chyba nie. –
uśmiechnęłam się i dokończyłam pić trunek. – Przyszliśmy się tu bawić, choć
zatańcz ze mną! – zaczęłam go ciągnąć, myśląc, że będzie stawiał opór, a tu
nie, teraz to on ciągnął mnie w stronę parkietu. Z głośników zaczęła lecieć
piosenka, Pt. „ Całuj mnie”. – A ty całuj mnie! To taka piękna gra! –
krzyczałam.
- Serio?
- Ale co?
- Mam cię pocałować? –
uśmiechnęłam się, ale zaraz spoważniałam. Przy barze ujrzałam Huberta, jakby
był sama to jeszcze nic, ale on siedział z tą cud blondyną.
- Tak! – szybko odpowiedziałam.
- Okey! – pocałował mnie w
czoło.
- Przecież miałeś mnie
pocałować. – powiedziałam do niego z pretensjami.
- Ale to przecież nie było na
serio. – uśmiechnął się.
- Przytul mnie. –
wyszeptałam, ale usłyszał.
- Co się dzieję mała?
- On tu jest. – spojrzałam mu
w oczy. – Nie mów tak do mnie, proszę. – zaczął nerwowo rozglądać się po
pomieszczeniu.
- Ja cię obronię, spokojnie.
– przytulił mnie jeszcze mocniej. – Słyszysz?
- Ale co? – powiedziałam
łamiącym głosem.
- Ona jest ze snu, a ubrana w
codzienność! – zaczął śpiewać i bujać się ze mną w rytm muzyki. – Piosenka o
tobie. – popatrzył na mnie. – No już nie bądź smutna, ładniej ci jak się
uśmiechasz.
- Nie mogę, po cholerę on tu
przylazł, zawsze wszystko musi zepsuć. – powiedziałam na jednym wydechu.
- Nic nie zepsuł, a może
nawet coś zrobił dobrego. Może nie dla ciebie, ale dla mnie to najlepszy dzień
w moim życiu. – znowu się do niego przytuliłam.
- Jestem zmęczona. –
popatrzyłam do góry. – Możemy już iść?
- Jasne! – wziął mnie za rękę.
Oczami Piotrka
Jednak nic z tego nie
wyjdzie, ona ma chłopaka. Jak ja mogłem myśleć, że taka dziewczyna na mnie
poleci. Westchnąłem.
- Co jest Piotruś? – zagadał
Grzesiek. Zanim zdążyłem coś powiedzieć on już znał odpowiedź. – To o tą
dziewczynę chodzi, co? – jak on mnie dobrze zna, czasami zaczynam się go bać.
- Taa…
- To idź po jej numer! Na co
czekasz? – spojrzał na mnie jak na debila.
- Nie widzisz, że ma
chłopaka? – wskazałem na nich ręką.
- Ale ty jesteś pusty! –
strzelił facepalma. Czy tylko ja nie wiem o co chodzi? Spojrzałem na Bartka,
dalej się jej bacznie przyglądał, Zibi już zamierzał do niej podejść.
- O co chodzi?
- Widzisz tamtego gościa z tą
blondyną, przy barze?
- NO.
- No to jest jej były.
Dzisiaj ze sobą zerwali. No, a Szymona znasz. Gdzieś jeszcze był Mariusz
Marcyniak, ale chyba chłopaki zadawali mu za dużo pytań i uciekł. – uśmiechnął
się.
- To nie zmienia faktu, że ja
nadal nie rozumiem.
- Powiem ci to najprościej
jak potrafię. Słuchaj uważnie. Ona chcę żeby on był zazdrosny. Proste?
- Nie mogłeś tak od razu?
- Czasami naprawdę jesteś
głupi.
-------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 3 :D Jeśli się komuś podoba, proszę o komentowanie to naprawdę daję kopa, by pisać dalej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz