piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 5



Nie mam pojęcia jak dotarłam do domu i nie wiem o której znalazłam się na łóżku razem z Mariuszem. Co?
- Mariusz! Co ty robisz na moim łóżku! – wrzasnęłam, ale ból głowy skutecznie mnie uciszył.
- Ja nie chcę nic mówić, ale to jest moje łóżko. – przewrócił się na drugi bok.
- Moglibyście się trochę uciszyć? Próbuję spać. – wtrącił Szymon.
- Czy ty właśnie stoisz przed damą w samej bieliźnie? – wytrzeszczyłam oczy bacznie przyglądają się jego brzuchowi.
- Dama też jest w samej bieliźnie i jakoś nie widzę, żeby ci przeszkadzało to, że jestem w samych gaciach. – wzruszył ramionami.
- Co? – popatrzyłam na siebie. – Mariusz! Co to ma znaczyć!
- No przecież nie będę cię mył i przebierał w pidżamę o 3 w nocy, no proszę cię. – popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Lepiej mnie było zostawić w samej bieliźnie?
- Tak. Mi się to podoba. – popatrzył na mnie, a raczej na mój biust.
- Ty zboczeńcu! – wykrzyczałam, ale zaraz wszyscy śmialiśmy się z tego wszystkiego, z całej naszej głupiej rozmowy.
- Pani dama chcę coś do picia? – spytał najbardziej kontaktujący z nas Mariusz, wchodząc do kuchni.
- Kawę poproszę, ale najpierw daj mi wody. – powiedziałam cały czas masując skronie.
- Ach. Kac morderca. Trzeba było tyle pić? – szydził ze mnie Szymon, który robił to samo co ja.
- Ale ja nie pamiętam dlaczego tyle piłam. Musiałam mieć jakiś powód. Tylko jaki? – próbowałam sobie przypomnieć, ale to przyprawiało mnie o jeszcze większy ból.
- Nie myśl to nie dla ciebie.
- Czy to ma znaczyć, że uważasz mnie za idiotkę. – popatrzyłam na niego spod byka.
- Ależ oczywiście, że nie. Gdzież bym śmiał obrażać panią damę. – zaczął się śmiać i dostał ode mnie poduszką.
- Jesteś dla mnie nie miły. – fochnęłam się.
- Bywa. – uśmiechnął się.

Oczami Szymona

Jest dobrze. Nie pamięta tego co jej powiedziałem. Ciekawe co by zrobiła gdyby jednak pamiętała. No nic to dla mnie pozostanie zagadką.

Oczami Natalii

- Dobra. Nie odzywam się do ciebie. – pokazałam  mu język.
- Te pani dama! Kawa dla ciebie. – usłyszałam głos dobiegający z kuchni.
- Może najpierw byś się ubrała. – zaproponował Szymuś. Nie zwracając na niego uwagi owinięta w kocyk poczłapałam do kuchni.
- Szymon, a ty coś chcesz?
- Nie krzycz tak! Głowa mnie boli. – powiedziałam smutna.
- Ach. Przepraszam. – uśmiechnął się.
- Tak! Poproszę kawę! – zaraz zjawił się już UBRANY w kuchni. Usiadł obok mnie i zaczął pić trunek.
- A wy małolaty. Jak się nie ma głowy do picia to się nie piję.
- Długo nam to będziesz wypominał? – spytałam cały czas pijąc gorącą kawę.
- Dopóki mi się nie znudzi. – wzruszył ramionami.
- To ja idę się ubrać. – machnęłam ręką. Znalazłam w walizce jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby, potem lekko się pomalowałam i odziałam. I tak gotowa na resztę dnia wyszłam z łazienki.
- Chodź tu i dopij tą kawę! – wrzasnął Mariusz.
- Idę już przecież. – wywróciłam oczami.
- No to ja teraz pójdę się ubrać w takim bądź razie. Tylko mi tu nic nie pić. – pogroził nam palcem.
- Masz to jak w banku. – odpowiedział Szymon.
- Ja już nigdy nie wezmę tego do ust. – wykrzywiłam się.
- OOoOOOO! Czego ja się tu dowiaduję! – wrzasnął Pałka, a Mariusz zrezygnowany poszedł w stronę łazienki.
- Głodnemu chleb na myśli. – uśmiechnęłam się. Ktoś zapukał do drzwi.
- Ja otworzę! – młody zgłosił się na ochotnika. – Natalia! To do ciebie. – weszłam do pokoju i zamurowało mnie. Dobrze, że byłam już ubrana.
- Cześć. – uśmiechnął się Michał. Czy to nie przez niego piłam? Tak! Mogę się założyć, że to wszystko jego wina. – Możemy pogadać?
- No nie wiem. – odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Może pójdziemy do mnie? Nikt nam nie będzie przeszkadzał. – popatrzyłam na Szymona szukając odpowiedzi. W końcu powinien pamiętać więcej niż ja. Ja pamiętam tylko telefon Miśka i 11 nieodebranych połączeń od Moniki. Może nie powinnam iść. Może nie powinnam im się wpychać do związku w sumie pamiętam, że powiedział, że to już nie jego dziewczyna, ale ja tak nie mogłam. – Natalia? To jak?
- Idzie! – wrzasnął za mnie Szymon.
- Co? Idę?
- Tak!
- Nie, nie idę. – tupnęłam nogą.
- Nie idziesz? – powiedział to takim zawiedzionym głosem. – Nie no rozumiem. To ja już sobie pójdę. Cześć.
- Nie, no jak z dziećmi. – westchnął Pałka.
- Ty – wskazał na Michała. – poczekasz chwilę na zewnątrz. A z tobą sobie muszę porozmawiać.
- Nie namawiaj jej jak nie chcę. Ja rozumiem. – popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi niebieskimi paczadłami. Aż ciarki przeszły mnie po plecach.
- Ja jej nie będę namawiał, coś jej muszę powiedzieć po prostu. – uśmiechnął się. – No już grzecznie poczekaj za drzwiami. – jak zaczarowany wyszedł z pokoju.
- Co ty do cholery robisz?! – na wstępie dostałam od niego reprymendę.
- Jak to co? Przecież on ma dziewczynę. – westchnęłam.
- Ja pierdolę. – strzelił facepalma. – Przecież on z nią zerwał, bo ona go zdradził i nie kochana jak Hubert ciebie tylko gorzej.
- Znaczy, że…
- Tak. Daj mu szanse on jest naprawdę zajebisty. – uśmiechnął się.
- Dobra. Ale jakbym nie wróciła za godzinę zacznij mnie szukać.
- Jasne. – wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju.

Oczami Michała

            Te kilka minut spędzonych na korytarzu wlokły się nie miłosiernie. Najgorsza była ta nie pewność. Niby powiedziała nie, ale widziałem, że jednak chcę się ze mną zobaczyć. Pewnie chodzi o ten telefon wczoraj. Westchnąłem. Drzwi od pokoju  uchylały się powoli, aż w końcu zobaczyłem jej pełną sylwetkę. Ta dziewczyna jest po prostu idealna. Śliczna, dosyć niska brunetka o cudownych zielonych oczach i co najważniejsze kocha siatkówkę tak jak ja.
- To co idziemy? – przerwała moje rozmyślania na jej temat.
- Jasne.

Oczami Natalii

- Jesteś na mnie zła? – zapytał po chwili ciszy.
- Nie. – uśmiechnęłam się. – Po prostu nie chcę nic psuć w twoim życiu.
- Psuć? Właśnie wszystko naprawiasz. – zatrzymał mnie, złapał moją rękę, a drugą miział mnie po policzku. – Mogę cię pocałować? – serce zaczęło mi mocniej bić. Zgodzić się czy nie? Z jednej strony bardzo go polubiłam, ale z drugiej nie znam go za długo. Może jest inny niż na pierwszy rzut oka.
- Nie teraz. Jeszcze nie. – odsunęłam się od niego.
- Rozumiem. – uśmiechnął się. – No to jesteśmy. – otworzył drzwi do swojego pokoju. – Panie przodem. Przepraszam za bałagan. – trochę się zmieszał.
- Mi to nie przeszkadza. Nie należę to tych ludzi, którzy kochają porządek czy coś. Lubię mieć po rozrzucane rzeczy po pokoju. – uśmiechnęłam się lekko. – To o czym chciałeś pogadać?
- Właściwie to sam nie wiem. Chciałem cię po prostu zobaczyć i tyle. – nastała chwila ciszy. - Czy to możliwe zakochać się od pierwszego wejrzenia?
- Tak, niedawno się zakochałam. – spojrzałam na niego.
- To dlatego nie chciałaś ze mną rozmawiać. Pewnie Szymon, co? – zaśmiałam się.
- Chodzi mi raczej o kogoś innego. – usiadłam nie daleko niego.
- Pit? – pokręciłam głową i przybliżyłam się do niego. – Zbyszek ta pewnie on. No w sumie jak byłbym dziewczyną to też by mi się podobał, nie żeby coś.
- Nie, to nie on i podpowiem ci, że nosi okulary.
- Bartek? No wiesz co kto lubi.
- I gra z numer 13 na koszulce. – uśmiechnęłam się i jeszcze raz przybliżyłam się do niego. Siedziałam już koło niego bardzo blisko.
- Znaczy, że ja? – wskazał na siebie palcem. Kiwnęłam głową w geście przytaknięcia. Spojrzałam w jego oczy i jak w tanim romansidle powoli nasze usta się spotkały. Najpierw całował spokojnie jakby chciał się nacieszyć tą chwilą, jednak potem jego pocałunki stały się coraz bardziej zachłanne mimo to cały czas były delikatne. Gdy w końcu się oderwał poczułam jakieś motylki w brzuchy. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Jednak po chwili zrozumiałam co się stało.
- Ja przepraszam. Nie powinnam. – zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie przepraszaj. Podobało mi się. – uśmiechnął się i lekko musnął moje usta.
- Muszę już iść, ale nie chcę. – wstałam i zaraz usiadłam. Zaczęłam się mu bacznie przyglądać.
- Wiem, że ci się podobam, ale nie musisz mnie tak obserwować, czuję się co najmniej dziwnie. – zwinnym ruchem usiadłam na nim okrakiem. Chciałam poczuć jego smak, chciałam też żeby miał lekki niedosyt żeby chciał zobaczyć mnie jeszcze raz. Pocałowałam go jak najlepiej potrafiłam, gdy poczułam, że jego ręce zjeżdżają niżej oderwałam się od niego. – Tylko tyle? – spytał smutnym głosem. Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Muszę już iść. – otworzyłam drzwi. – Do zobaczenia później. – zamknęłam za sobą drzwi. Szkoda, że za niedługo muszę jechać. Ja wyjadę, on wróci do normalnego życia i zapomni o mnie i więcej się nie spotkamy. Westchnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------
I jest następny :D miłego czytania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz